04 października 2021 Odessa transfer. Reportaże znad Morza Czarnego

Odessa transfer. Reportaże znad Morza Czarnego

Odessa transfer. Reportaże znad Morza Czarnego – recenzja     

        Utwór ten mocno przykuł moją uwagę od pierwszego akapitu. To znacznie więcej niż po prostu literatura faktu. Z kart książki pt. „Odessa transfer. Reportaże znad Morza Czrnego” wyłania się obraz regionu, który od wieków fascynował najwybitniejszych artystów wszech czasów. Na utwór składa się cykl reportaży trzynaściorga znakomitych autorów, pośród których znalazł się Polak – Andrzej Stasiuk. Opisy stają się żywe i plastyczne, dzięki subtelnie wystylizowanym przekładom utalentowanych polskich tłumaczy. Opiewane przez Owidiusza i Puszkina Morze Czarne zdaje się żyć własnym życiem. Pont – jak nazywają je Grecy – to niemy świadek burzliwej historii. U jego wybrzeży rozgrywały się wielkie konflikty możnych i życiowe dramaty zwykłych zjadaczy chleba. To zapadająca w pamięć skarbnica wiedzy historycznej. Ponadto przybliża fundamenty kultury – mitologię grecką, 
a także powstałe na jej kanwie arcydzieło literatury światowej jakim jest tragedia Eurypidesa „Medea”. Język narracji jest barwny, ale stonowany. Drastyczną treść opowieści łagodzi pojawiający się raz po raz kapitalny, lekko kąśliwy humor. Błyskotliwa, emocjonująca lektura dla miłośników podróży w przestrzeni i w czasie. Majstersztyk. Gorąco polecam.
                                                                                                         Beata Sowińska  

 

 „Odessa transfer. Reportaże znad Morza Czarnego”

          Po pierwszych dwóch reportażach (?) byłam gotowa zrezygnować z dalszego czytania, gdyż nie takich „reportaży” spodziewałam się po tej książce. Na szczęście sprawę uratował Andrzej Stasiuk w kolejnym reportażu, właśnie takim, jakie oczekiwałam. Potem znowu było różnie, ale przerzucając niektóre opracowania dotarłam do końca książki. Zaskoczyła mnie „Wyspa szczęśliwców”, prawdopodobnie dlatego, że najbliżej tego właśnie miejsca spędzałam bardzo dawno temu wakacje – ale tej wyspy nie widziałam... Najlepszy był chyba reportaż Attila Bartisa „Przemiany” i Morze Czarne w akwarium. Reportaż szokujący. Zaciekawiła mnie też propozycja reportażu rapowego Nicolety Esinencu, ale w końcu jego długość zniechęciła mnie do doczytania do końca. I wreszcie końcówka książki: dwa świetne reportaże. „Dzieci z Orlonoka” Katji Petrowskiej przerażające - tym bardziej, że obecny polski minister oświaty idzie dokładnie w tym kierunku... I końcówka Neala Aschersona „Szansa na zbliżenie ze światem” - zupełnie inne spojrzenie na wydarzenia na linii Gruzja – Abchazja – Osetia. Jak często mamy sytuacje konfliktowe przedstawiane jednostronnie, subiektywnie. I sytuacje takie ciągle się powtarzają, niestety.

            Podsumowując: koniecznie trzeba czytać tę książkę z mapą Morza Czarnego i dobrze, że są różne spojrzenia. Ważne, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie, coś co go zaciekawi.

Krystyna Matraszek

wrzesień 2021