20 października 2022 Mariusz Szczygieł - "Niedziela, która zdarzyła się w środę"

Mariusz Szczygieł -

Mariusz Szczygieł  „Niedziela, która zdarzyła się w środę”

           „Niedziela, która zdarzyła się w środę” to zbiór reportaży Mariusza Szczygła, które śmiało można nazwać perełkami literatury społecznej lat dziewięćdziesiątych. Sam Mariusz Szczygieł określa swój styl pisania w latach dziewięćdziesiątych jako ”niedojrzały, migawkowy, obrazkowy”, ale ja właśnie w tym stylu widzę cały urok reportaży w tym zbiorze. I ten humor Losu, który nie jest do śmiechu...

            Likwidacje i upadki przedsiębiorstw, bezrobocie ludzi, którzy całe życie przepracowali w jednej firmie, na tym samym stanowisku – zupełnie nieprzygotowani do innej pracy, bieda,   ogłoszenia prasowe najbardziej pomysłowych Polaków, a jednocześnie pierwsi milionerzy i Licheń. I jeszcze zazdrość i zawiść, nasze stałe przywary, i żebranie na ulicach na niespotykaną dotychczas skalę, i „cele przyjemnościowe” typu pizzeria czy McDonald , które dla obecnego pokolenia są raczej niezrozumiałe. I listy do Rzecznika Praw Obywatelskich (sama pisałam także!), biznesmeni ze słomą w butach, i jeszcze „Radio dla ciebie”, i Chojnów bez 35 kawiarni.

            Zatrzymałam się na chwilę przy „Mordzie polskim”, żeby sprawdzić, czy prognoza pana Szczygła spełniła się – i szok, strzał kulą w płot na szczęście. Z ówczesnych 3 zabójstw na sto tysięcy liczba ta spadła w Polsce do 0,7 (dane z 2016 roku), a na przykład w Wielkiej Brytanii było to 0,1, w Niemczech, Irlandii, Francji, Włoszech – 0,4 do 0,5 i dla kontrastu w Rosji 10,8, w państwach nadbałtyckich po dawnym  ZSRR 2,3 do 3,8. I mała dygresja: według statystyk w 2019  roku 23,9 mężczyzn na 100.000 popełniło samobójstwo, co dało nam 4 miejsce w Unii Europejskiej  (sytuacja kobiet w tym zakresie jest nieporównywalna: 3,4 na 100.000). A czy „mord polski „ stał się obecnie bardziej filmowy? Chyba trochę tak, ale nadal jednak morduje głównie „pijany członek rodziny przy użyciu noża kuchennego”.

            I wreszcie prawo do rozkoszy, i „jakby” nowy język polski z Sandrami i leasingem, który zachował się „dokładnie” do dzisiaj.

            Na koniec – miło pomyśleć, że udało nam się jako społeczeństwu, a raczej jego większości, otrząsnąć z tej przaśności lat dziewięćdziesiątych - mimo obecnego poziomu telewizji publicznej, która lansując poziom życia oparty na disco polo ciągle nie chce zauważyć, że jednak stajemy się Europejczykami...

Krystyna Matraszek
DKK Złotów
maj 2022