02 czerwca 2021 Maria Reimann " Nie przywitam się z państwem na ulicy"

Maria Reimann

Maria Reimann „Nie przywitam się z państwem na ulicy”

          Etnografia, autoetnografia – książka Marii Reimann ujawniła mi nowe znaczenie tych słów. Dotychczas kojarzyłam je z jakąś „ludowością” w życiu narodów i ze spojrzeniem bardziej geograficznym i historycznym, a tu – zaskoczenie: temat niepełnosprawności przedstawiony z dwóch punktów spojrzenia.  Etnografia jako opis historii kobiet z zespołem Turnera, autoetnografia – jako opis własnego doświadczenia niepełnosprawności osoby niedowidzącej. Pozornie obie te „niedoskonałości” w życiu nie są tak dotkliwe, jak np. niepełnosprawność uniemożliwiająca samodzielne poruszanie się i może z tego właśnie powodu poświęca się im mniej uwagi. Książka Marii Reimann pokazuje nam zmagania związane z fizycznymi ograniczeniami  w tego rodzaju niepełnosprawnościach; pokazuje je nam w sposób dyskretny, subtelnie i z empatią.

            Ja - dzięki tej książce zdobyłam pewną wiedzę o problemach dotychczas mi nieznanych, nad którymi nigdy się nie zastanawiałam, ale moją szczególną uwagę zwróciło to, jak wiele zależy od tego, w jakiej rodzinie urodziło się dziecko „obdarzone” problemem niedoskonałości, jak wiele zależy od sytuacji finansowej i poziomu wiedzy rodziny, aby zapewnić dziecku w miarę bezpieczny rozwój. I jak jeszcze więcej zależy od miłości w rodzinie.

            Z opisów Marii Reimann wynika, że z punktu widzenia samych chorych–niechorych największym problemem jest ich odbiór przez społeczeństwo – może szczególnie dlatego, że problem zespołu Turnera spotyka wyłącznie kobiety.  W ogóle – odbiór osób niepełnosprawnych jako jednej z „inności” przez nasze polskie społeczeństwo wymaga jeszcze wiele pracy...

            Z punktu widzenia literackiego książkę ratuje podtytuł „Szkic o doświadczeniu;  niepełnosprawności”, bo właściwie nie wiadomo, do jakiego gatunku powinno zaliczyć się książkę tego rodzaju. Książka jest literacko nierówna, ale skoro to jest szkic, to można podarować autorce pewne niedoskonałości...      

Krystyna Matraszek

maj 2021

 

Nie przywitam się z państwem na ulicy Marii Reimann–recenzja 

            Publikacja Nie przywitam się z państwem na ulicy Marii Reimann to przykład literatury faktu. To wyrazisty utwór, który przemawia do mnie językiem żywych obrazów ludzkiego życia i związanych z nimi emocji. Dzieło ukazuje nieznany wymiar feminizmu.
 Ten rzetelnie udokumentowany szkic stworzony we współpracy ze specjalistkami 
z Interdyscyplinarnego Zespołu Badań nad Dzieciństwem poświęcony jest doświadczeniu niepełnosprawności. Na pierwszy plan utworu wysuwają się zwierzenia nastolatek i kobiet chorych na zespół Turnera. Jest to choroba genetyczna występująca wyłącznie u płodów żeńskich. Przytoczone eseje autorytetów z dziedziny medycyny takich jak profesor neurologii Oliver Sacks to istotny walor edukacyjny dzieła. Na utwór składają się liczne wywiady, dzięki którym wrażliwa antropolog kultury unaocznia czytelnikom trudy codzienności swych rozmówczyń. Wszystkie dziewczyny cierpiące na zespół Turnera łączy poczucie rozdarcia pomiędzy wyjątkowością swego tragicznego losu, a zwyczajnością życiowych pragnień. Codzienna walka o samodzielność, o poczucie własnej kobiecości, uparte próby przekraczania przeszkód zarówno terenowych, jak i mentalnych, pełne determinacji dążenie do wyplątania się z „ciasnej miłości” rodziców – wszystko to ukazuje się oczom odbiorcy dzięki niezwykłej empatii autorki. Opowieści snute są w skupieniu, ale także zabarwione subtelnym humorem. Kobiety sprzeciwiają się budowaniu tożsamości na poczuciu braku.
           Niniejszy szkic odznacza się lekką, przystępną formą i urozmaiconą treścią. To krzepiące studium walki o godność. Zapadający w pamięć apel do sumień ludzi dobrej woli o integrację poprzez wytrwałe dążenie do wzajemnego zrozumienia pomiędzy ludźmi pełnosprawnymi, a niepełnosprawnymi, by mogli „współodczuwać mądrze i bez lęku”. 
Za motto posłużyć mogą słowa kilkuletniego synka jednej z bohaterek: „Chciałbym przez jeden dzień widzieć tak jak ty, a ty żebyś widziała tak jak ja.” To jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam. Pouczająca, prawdziwie humanistyczna lektura dla świadomych czytelników,którzy pragną poszerzyć horyzonty myślowe.     

                                                                                                                        Beata Sowińska