08 marca 2021 Kim Thuy "Ru"

Kim Thuy
  • Piękna, smutna książka. Spojrzenie na Wietnam z innej strony niż karmiono nas w PRL-u w czasie wojny wietnamskiej. Każda wojna jest zła, ale kiedy jeszcze ludzie mieszkający w jednym kraju i mówiący jednym językiem stają przeciw sobie, to jest zło wielokrotne.

              Książka jest trochę chaotyczna, ale forma krótkich opisów wydarzeń przyjęta przez autorkę dodatkowo dodaje tragizmu opisywanym wydarzeniom. Ucieczka, życie w obozie dla uchodźców, życie w Kanadzie, założenie rodziny, chore dziecko, powroty do Wietnamu, w to wszystko wplecione obyczaje wietnamskie, zupełnie mi nieznane dotychczas.

                Lektura tej książki to przejmujące doświadczenie... To nie była Ru czyli kołysanka dla mnie; to kołysanka dla rodziny autorki, aby nigdy nie zapomnieć, co ich spotkało.

    Krystyna Matraszek

    luty 2021

  • Ta niezwykle wyrazista książka mocno chwyta za serce i porusza strunę w umyśle. Debiutancka powieść Kim Thuy – Wietnamki mieszkającej w Kanadzie – to dzieło, które przemawia do czytelnika uniwersalnym językiem wrażeń zmysłowych i związanych z nimi emocji. Słowo Ru oznacza po francusku strumyczek, po wietnamsku znaczy kołysanka. 
    Ru ma w sobie całą głębię i bogactwo treści jedynej w swoim rodzaju autobiografii. Rozdarty na dwoje ogniem wojny Wietnam widziany oczami małej dziewczynki, rozpaczliwa ucieczka rodziny rzuconej przez los do oblepionego brudem obozu dla uchodźców, zagubienie Azjatki poszukującej swego miejsca w obcej kulturze Zachodu, matki przeżywającej trudy codzienności dwóch synów, drastyczne obrazy przemocy i sielskie sceny dziewczęcych zabaw – oto spektakl, który oglądamy uważnie dzięki lekturze Ru. Odbiorca daje się porwać wartkiemu strumieniowi życia pisarki, pomimo gwałtownych meandrów jego łagodne szemranie potrafi raz po raz ukołysać…
                              Największy atut dzieła to mistrzowska zdolność obserwacji rzeczywistości, które wykazuje autorka. Imponuje impresjonistyczne skupienie Kim Thuy  na szczególe opisu – ukłon w stronę talentu pisarki. Brutalny naturalizm zyskuje głębię i siłę wyrazu za sprawą subtelnego, lirycznego języka narracji w znakomitym polskim przekładzie Wiktora Dłuskiego. Z krótkich, prostych zdań utworu wyłania się  barwna, pełna czułości opowieść o cierpieniu i szczęściu, walce o godność i zrozumieniu bez słów – czytelna w każdej szerokości geograficznej. Arcydzieło. Gorąco polecam.
                                                                                                                       Beata Sowińska